W latach 70. spotykałem endeków, którzy odmawiali jakiejkolwiek pomocy w działalności przeciw komunie. Chcieli „zachować esencję narodu”, którą my, opozycjoniści, mogliśmy wy-krwawić. Nic nie znaczyło, że nasz opór wyrzekał się użycia siły. W tych latach po Marcu ’68 przechodnie bali się podnosić ulotki z ulicy. Pamiętam, jak trudno było – nawet po karnawale Solidarności – znajdować lokale na konspiracyjne drukarnie.
Idę na Marsz Niepodległości, bo...
Ciąg dalszy w poniższym artykule.