Po dwudziestu latach wolności, demokracji i gospodarki rynkowej okazało się, że te trzy czynniki nie wystarczą, aby powstawała otwarta przestrzeń publiczna. Należy znaleźć inną triadę dla polityki miejskiej, regulującą te sfery, których sami obywatele ani ich organizacje nie zharmonizują w grach partykularnych interesów.
Pięknego miasta nie zaprojektują architekci ani urbaniści, jeżeli władzy jest to obojętne. Taka jest prawidłowość historyczna i ponadustrojowa.